sobota, 19 grudnia 2015

Prologue




— To właśnie Charlotte.

Niska dziewczyna, ubrana w długą do kostek, czerwoną sukienkę wirowała szybko po parkiecie ze swoim najlepszym przyjacielem. Jej długie blond włosy podskakiwały z każdym krokiem, z powrotem opadając na odkryte plecy.

— Porażająca uroda.  — Uniósł kieliszek drogiego, półsłodkiego wina, które stuknęło się z naczyniem starszej kobiety.

Zaciekawiony spoglądał jedynie, jak spragnieni jej wzroku mężczyźni przerywali jej taniec, aby zamienić z nią ostatnie słowa. Widział dokładnie jej sztuczny uśmiech, kiedy kulturalnie odmawiała im swojego czasu. Jego oczy zabłysły, a kobieta złapała mocniej jego ramię.

— Dlatego się spotykamy.

Idealnie dopasowany garnitur, opięty na klatce piersiowej. Wykrzywione w zimnym rozbawieniu malinowe usta i mocne rysy kości. Tak właśnie wyglądał tajemniczy mężczyzna o intensywnie cyjanowym oczach. Skinął głową, aby znowu powrócić do dziewczyny.
Tym razem i ona na niego spojrzała. Widział w jej oczach, że wywarł na niej nieprzyjemne wrażenie, ale miał to gdzieś. Spojrzał na stojącą obok niego równolatkę, a ona już wiedziała. Zawarli umowę.